"Pobudka" wg braci Grimm w reż. Natalii Sakowicz w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Marek Waszkiel na swoim blogu.
W wielu miastach istnieją specjalne programy prezydenckie wspierające twórczość artystyczną młodych artystów. To znakomita inicjatywa, choć tymczasem wszędzie kuleje. Niewielkie środki, które z miejskich budżetów otrzymują twórcy, związane są z realizacją konkretnego projektu. Świetnie! Tyle, że w teatrze wystarcza to najczęściej na wyprodukowanie premiery (tzw. premiery niezależnej, czyli prawie bezkosztowej), czasem dwóch-trzech bezpłatnych popremierowych pokazów. I spektakl znika. Twórcy szukają nowych źródeł finansowania kolejnego projektu. Czasem jest to uzasadnione. Młodzi artyści szukają swojego miejsca, własnego języka, z licznymi trudnościami, ale jednak pokonują jakąś drogę, zbierają doświadczenia, testują rozwiązania i pomysły, które nie muszą się sprawdzać. Bywa jednak, że takie stypendialne inicjatywy są zajmujące, może jeszcze nie doskonałe, ale właściwie już dziś warte prezentacji dla szerszego kręgu odbiorców