"w mrocznym mrocznym domu" w reż. Marcina Hycnara w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Łukasz Drewniak w Dzienniku Polskim.
Choćby nie wiem jak się wił, Marcin Hycnar nie ucieknie z okazji swojej premiery w Teatrze Słowackiego od dwóch porównań. Swojej krakowskiej wersji "W mrocznym mrocznym domu" z warszawską prapremierą w reżyserii Grażyny Kani. I swojego aktorstwa w spektaklach Jerzego Jarockiego z tym, jak teraz on sam, trzydziestoparoletni reżyser prowadzi na scenie swoich rówieśników. Cieszę się, że teatr Słowackiego zaprosił właśnie Hycnara do współpracy i nie dziwi mnie, czemu Hycnar wybrał na swój prawie debiut ten przerażający dramat Neila LaBute'a. Niby nic. Tylko trzy półgodzinne rozmowy na scenie. Dwaj bracia Terry (Grzegorz Mielczarek) i Drew (Marcin Sianko) spotykają się po latach. Nieufni wobec siebie, obnoszą rany z przeszłości, udają dystans. Ale Drew, zamknięty na przymusowym leczeniu i obserwacji były prawnik, a obecnie biznesmen-ćpun, prosi brata, by mu pomógł, zaświadczył, że był wykorzystywany w dzieciństwie przez przyjaciela rodziny. W d