Prawdziwe, godne współczucia nieszczęście naszej powojennej dramaturgii emigracyjnej bije po oczach. Stracona bezpowrotnie. Z głębokim smutkiem ogląda się dzisiaj próby reanimacji tych sztuk. Przez pół wieku w londyńskim getcie albo i - jak Andrzej Bobkowski - rozsiani gdzieś po antypodach dramaturdzy odcięci od życia teatralnego ugrzęźli w stagnacji i anachronizmie. Nie było wśród nich Mickiewicza, był jeden tylko Gombrowicz, to prawda. Ale były talenty, które w żywej tkance kulturowego obiegu mogłyby się były rozkrzewić dramaturgią co najmniej użytkową, może nawet ważną. Uschły na ugorze. Ta dramaturgia, która tliła się gdzieś mizernie, ze względów politycznych odcięta od naturalnego podglebia, to dziś rozdział zamknięty. Martwy. Anemia Czarnego piasku, z jego psychologicznymi szkicami, z ledwie dotknięciami zagadnień egzystencjalnych, ludzkich postaw i tzw. spraw polskich, mimo najuczciwszych usiłowań aktorskich objawia się z całą
Tytuł oryginalny
Próżny żal
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 46