Z Żyda Shylocka, głównego bohatera "Kupca weneckiego", Szekspir uczynił modelowego zawistnika i tchórza. Zawsze mnie to mierziło, jednak reżysera Michaela Radforda zdaje się upajać. Wszystko, co wymagało wyważenia i stonowania, wyjaskrawił na wzór antysemickiej agitki - oponuje Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.
Dramat powstał na fali ksenofobii, którą w Anglii końca XVI wieku wywołała sprawa Rodriga Lopeza - portugalskiego Żyda, lekarza królowej Elżbiety I, oskarżonego o próbę jej otrucia. Zanim skonał, odcięto go ze stryczka, wykastrowano, wypruto mu wnętrzności i poćwiartowano. Był, oczywiście, niewinny. W "Kupcu..." Shylock wygłasza słynny monolog o tolerancji. Mówi, że żydowska i chrześcijańska krew ma taki sam, czerwony kolor, a każdy człowiek, bez względu na wyznanie, podobnie odczuwa radość, gniew czy ból. Niestety, reszta utworu to jawna dyskredytacja tych słów. Bowiem Szekspir przedstawił Shylocka jako mściwego lichwiarza, dybiącego na każde potknięcie możnego Wenecjanina o chrześcijańskiej duszy białej jak śnieg. Shylock (Al Pacino) jest publicznie lżony i opluwany przez kupca Antonia (Jeremy Irons). Nieoczekiwanie Antonio stanie się klientem Shylocka. Żyd chce zrezygnować z procentów od pożyczki, w zamian za obietnicę ludzkiego tra