- Jesteśmy jak samochód, któremu każe się jechać na dwóch kołach zamiast na czterech - mówi Krzysztof Mieszkowski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Dawid Krawczyk: "Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem" - taki list odczytywali aktorzy na zeszłorocznych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Środowisko teatralne zmobilizowało się w ten sposób przeciwko urynkowieniu publicznych teatrów i pomysłowi, żeby rządzili nimi menadżerowie. Jak pan ocenia skutki tego protestu? Krzysztof Mieszkowski: Okazało się, że nas, ludzi teatru, stać na porozumienie, ale nie potrafimy go utrzymać. Uświadomiliśmy sobie również, jak bardzo podzielone jest nasze środowisko. Patrząc z perspektywy politycznej i ekonomicznej, ten protest był jednak porażką. Maciej Nowak został odsunięty od prowadzenia WST. Festiwal pod jego dyrekcją był niezwykle ważną propozycją nie tylko dla polskich widzów. WST były także okazją dla polskiego teatru, żeby pokazać się zagranicznej widowni. W Teatrze Dramatycznym pozbawiono dyrekcji Pawła Miśkiewicza. W obu przypadkach zadecydowały kryteria polityczne. Ale mimo wszystko ten