"Protest" Vaclava Havla w reż Aldony Figury w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Piotr Zaremba w Polska Times.
Na "Proteście" Vaclava Havla w warszawskim Teatrze Dramatycznym publika trochę się waha: śmiać się, czy nie. Pewne sytuacje, dialogi wydają się całkiem zabawne, całość raczej do śmiechu nie nastraja. Na pokazie przedpremierowym najbardziej rozbawił publikę Łukasz Lewandowski. W trzeciej jednoaktówce aktor grający pisarza Stańka, postać od początku nie budzącą zaufania widza, wykonuje w pewnym momencie gest pocierania oka. Było to dokładnie w dzień, w którym posłankę Lichocką ścigano za jej gest w Sejmie. Trudno się dziwić reakcjom widzów - w takim momencie wreszcie mogą się pośmiać z czystym sumieniem. Ten trick aktora nie miał związku z zasadniczą akcją. To ważne także i dlatego, że słysząc o tym repertuarowym wyborze, trzech jednoaktówek Havla, zastanawiałem się, czy nie kryje się w tym pomysł choć dyskretnego ich aktualizowania, podciągania ważnych niegdyś utworów pod dzisiejsze spory. Wymagałoby to trudnej sztuki. Teks