Że sztuka irlandzkiego autora Martina McDonagha "Kaleka z Inishmaan" jest bezpretensjonalnie i prosto opowiedzianą historią kilku równie prostych i niekoniecznie szczęśliwych ludzi, wszystkim zgodzić się wypada. Ale jej ładunek emocjonalny, ciepło i fantazja bohaterów, czyni z niej jedną z najsympatyczniejszych pozycji repertuarowych ubiegłego sezonu, wznowioną na szczęście w Teatrze Powszechnym, ku uciesze tych, którzy jej jeszcze nie zdążyli zobaczyć. Jej atrakcyjność, co nie zdarza się często, docenili krytycy i widzowie, toteż na wielu festiwalach spektakl ten zdobył liczne nagrody, przede wszystkim za kreacje aktorskie. Jest to właściwie rodzaj baśni, tyle że jej bohaterowie chcą się przekornie ukazać gorszymi, niż są w istocie. Udając brutalnych, grubiańskich i nieczułych, są w głębi duszy delikatni i wielkoduszni, a przede wszystkim zdolni do prawdziwych uczuć, których na ogół nie mają komu ofiarować. Jak w "Ani z Zielonego Wzg�
Tytuł oryginalny
Proste jest piękne
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny Nr 39