"11 and 12" w reż. Petera Brooka w Instytucie Grotowskiego we Wrocławiu. Pisze Małgorzata Matuszewska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
Umiejętność opowiadania jest niezwykłym darem. Umiejętność opowiadania teatrem staje się wyjątkowo piękna, jeśli artyści opowiadają o życiu po prostu, nie używając zbędnych zabawek. Twórcy spektaklu "11 and 12" Petera Brooka zgotowali wrocławskim widzom prawdziwe święto. Przez kilka dni pokazywali swoje przedstawienie, ożywcze, spokojne, a opowiadające o najważniejszych ludzkich sprawach. "11 and 12" opowiada o islamie, którego wciąż nie znamy i którego się boimy. Narratorem opowieści o życiu w skolonizowanej Afryce jest Amadou Hampate Ba, uczeń Tierno Bokara, mistrza sufizmu, czyli otwartego odłamu islamu. Bokar uważa, że w modlitwie nie jest najważniejsze, czy odmawiamy ją 11 czy 12 razy, stawiając kres konfliktowi wyznawców. Ważna staje się nie forma, ale treść - modlitwa. To cenna nauka także dla chrześcijan. W spektaklu znalazło się też miejsce na równie prostą historię kobiety, której mąż zabrał najcenniejszy dar - imbryczek,