XVII Festiwal Teatralny Kontakt w Toruniu. Pisze Julia Hoczyk w Scenie.
Od kilkunastu lat toruński Kontakt jest czułym barometrem europejskiego życia teatralnego, co roku pojawia się tu kilka spektakli, które można nazwać wydarzeniami. Czy więc żałować, że w tym roku część uznanych twórców sprawiła zawód? Zobaczyliśmy przecież co najmniej trzy znakomite przedstawienia, kilka niezłych i tylko dwie (może trzy) ewidentne festiwalowe pomyłki. Większość propozycji (z wyjątkiem Nekrošiusa wprzęgającego do akcji Boga i Szatana w Fauście -oraz Vsprs Platela - na zdjęciu) odsłaniała ludzkie dramaty i bardzo zawikłane scenariusze życia z perspektywy mikro. Najbardziej wyrazistym rysem okazało się pochylenie nad losem jednostek i choć ich problemy są nieraz bardzo zwyczajne i doczesne (jak np. w Opowieściach łotewskich Hermanisa), ujmują swoim człowieczeństwem i bolesną prawdą. To właśnie poprzez pojedyńcze ludzkie istnienia wyraża się współczesne życie, zbędne stają się brutalne aktualizacje i ostre reżys