Agata Duda-Gracz zamiast mierzyć się z "Burzą" Szekspira, postanowiła napisać do ostatniego arcydzieła autora "Hamleta" własne postscriptum. We właściwej dla siebie skali, językiem przez samą siebie wybranym, o sprawach sobie bliskich. Uczciwe to rozwiązanie, bo są utwory, które sensownie wystawić można jedynie w kształcie zaprogramowanym przez autora. Nie oznacza to wyłącznie wiernych co do joty adaptacji. Ciągle mam przed oczami "Mirandę", pokazaną swojego czasu w Gdańsku na Festiwalu Szekspirowskim przez Oskarasa Korsunovasa. Litewski reżyser zamknął Prospera w niewielkim mieszkaniu, od podłogi do sufitu zastawionym regałami z książkami. Takim, jakie zapamiętał z dawnych lat - z mieszkań zdławionych przez komunizm inteligentów podobnych do jego ojca. I cały dramat rozegrał między starym magiem a jego córką. Nie miałem wrażenia, by w tym olśniewającym spektaklu ucierpiał Szekspir z jego opus magnum. Agata Duda-Gracz chce opowiedzieć los
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Gazeta Prawna, nr 126