Jeśli weźmiemy pod uwagę popularyzatorską rolę telewizji, musimy uznać pomysł wystawienia tragedii antycznej za bardzo celowy. Również z artystycznego punktu widzenia było to posunięcie ambitne i "odważne". Zapewne twórcom spektaklu trudno było przewidzieć, co z tego wyniknie, byli tak samo nieświadomi efektu jak widzowie, zasiadający przy odbiornikach. A rezultat? Opinie będą chyba zdecydowanie sprzeczne, zależy bowiem, kto czego oczekiwał od tego spektaklu. Ci, których interesują "odwieczne problemy" ludzkości i wielkie uczucia, którzy potrafią delektować się pięknem języka i poetyckiej frazy, zapewne byli zadowoleni. Nie ukrywajmy jednak, że "Prometeusz w okowach" Ajschylosa wielu widzów mógł znużyć. Osobiście jestem zdania, że prezentację tragedii greckiej należało zacząć od któregoś z bardziej dynamicznych utworów, że wymienię choćby "Antygonę", czy "Króla Edypa". Mimo bowiem, iż ekran telewizyjny jest nadzwyczaj łaskawy d
Tytuł oryginalny
Prometeusz
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 299