Trzeba być naiwnym, by przyjąć tłumaczenia prezydenta Ryszarda Grobelnego i jego świty, że o odwołaniu dyrektor Teatru Ósmego Dnia Ewy Wójciak zadecydowały względy formalne, zapisy statutowe i utrata zaufania. Przecież nie o świstki papieru i źle podpisywane delegacje w tym całym sporze chodzi - komentuje Tomasz Cylka w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Niepokorna dyrektorka od kilku lat psuła wizerunek spokojnego Poznania, gdzie życie kulturalne toczy się w przewidywalnym rytmie. A że w stolicy Wielkopolski najbardziej ceni się święty spokój, a nie gorące dyskusje i kontrowersyjne debaty, to budząca skrajne emocje Wójciak do tego modelu zupełnie nie pasowała. Otwarty spór między dyrektorką a władzami miasta narastał od 2010 r., kiedy Wójciak wystąpiła w obronie Janusza Palikota. Wtedy na dywanik wezwał ją wiceprezydent od kultury Sławomir Hinc. Sprawa rozeszła się jeszcze po kościach, ale gdy trzy lata później po wyborze papieża Franciszka napisała na Facebooku "No i wybrali ch..., który donosił na lewicujących księży", było już wiadomo, że jej dni/tygodnie/miesiące są policzone. Wulgarny wpis na prywatnym profilu facebookowym nie mógł być pretekstem do zwolnienia, ale już negatywne wyniki kontroli, przegrany proces o prawa autorskie czy spór o delegacje zagraniczne podpisywane przez z