Gdy w trakcie spektaklu aktorzy wyłamują dwumetrowe drzwi, to on musi zareagować jako pierwszy. Ale na co dzień zadania inspicjenta są mniej spektakularne. - Ludzie spoza środowiska najczęściej nie mają zielonego pojęcia, co robię w teatrze. Tłumaczę moją funkcję przez analogię do zawodu wykonywanego powszechnie na zachodzie, czyli stage managera - opowiada w kolejnej odsłonie cyklu "Projekt: spektakl" Wojciech Sobolewski, inspicjent TR Warszawa.
"Projekt: spektakl" to realizowany przez "Dwutygodnik" oraz Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego cykl wywiadów z realizatorami, którzy - choć często pozostają w cieniu reżysera i aktorów - są także odpowiedzialni za przebieg przedstawienia teatralnego. To asystenci, inspicjenci, teatralni technicy, reżyserzy świateł, kierownicy ruchu scenicznego, autorzy wideo. Bohaterem pierwszej rozmowy był Radosław Mirski (asystent reżysera). Dziś prezentujemy fragment kolejnego wywiadu, który już w najbliższy piątek (1 maja) ukaże się na stronie dwutygodnik.com. Tym razem o swojej pracy opowiada inspicjent TR Warszawa Wojciech Sobolewski. Mateusz Węgrzyn: Kiedy ktoś spoza teatru pyta cię na czym polega praca inspicjenta, co odpowiadasz? Wojciech Sobolewski: Najpierw mówię, że jest to trudne pytanie, często inspicjent jest mylony z suflerem. Większość osób po prostu nie wie kim jest inspicjent, ludzie spoza środowiska najczęściej nie mają zielon