Kiedy dowiedziałem się, że teatr białostocki ma wystawić "Matkę" Stanisława Ignacego Witkiewicza, pierwszym moim odruchem było, aby iść i ostrzec reżysera, że Witkacy jest autorem trudnym, nieco trudniejszym od Górnickiego. To byt jednak tylko odruch i pomyślałem, że widocznie zespół artystyczny naszego teatru czuje się na siłach. Moje wątpliwości nie rozwiały się jednak. Wręcz przeciwnie. Przecież to jedna z najtrudniejszych sztuk Witkacego. A gdy przypomniałem sobie ubiegłoroczny "Sen nocy letniej" i "Indyka" nie miałem żadnych już wątpliwości, że z "Matką" teatr sobie nie poradzi. Nie myślałem tu nawet o stworzeniu "Czystej Formy" scenicznej, do której "Matka" jest wymarzona, ale choćby o poprawnym w sensie szkolnym zinterpretowaniu tego dramatu. Na nieszczęście, w ostatnim czasie gościliśmy pantomimę olsztyńską, która zaserwowała nam cudowny, obsesyjny sen o Gombrowiczu. Z niepokojem więc zasiadłem o go
Tytuł oryginalny
Profanacja
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Współczesna nr 83