Amerykanie najpierw wymyślili - mowa o teatrze bulwarowym - komedie interesu jako przeciwstawienie francuskiej bulwarowej komedii łóżkowej... i mieli sukces. Potem wymyślili - wciąż mowa tylko o teatrze bulwarowym - musical oraz dramat z psychoanalizą, czarny jak smoła lub przełamany odcieniami czarnego humoru. Utwór pod tytułem "Kto uratuje Wieśniaka?" należy do kategorii sztuk "duszoszczipatielnych", posępnych jak deszcz w grudniu, a zarazem odwołujących się do amerykańskich upodobań w dociekaniach duszoznawczych, z pogranicza psychoz,sztuk,którym tak szeroką drogę utorował przede wszystkim Tennessee Williams, zresztą znakomity spadkobierca wielkich tradycji amerykańskiego realizmu scenicznego. Dużo tu - u Gilroya - naturalizmów i brutalizmów oraz tzw.prawd życiowych, zrodzonych z wcale wnikliwej obserwacji ale też skąpanych w roztworze melodramatu i w mgliście zarysowanej tendencji antywojennego humanitaryzmu. Wszystko to razem zrobione j
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 302