"Proces" w reż. Wojciecha Kościelniaka w PWST. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Ktoś musiał zapomnieć zrobić doniesienie na Józefa K., bo zamiast zostać pewnego ranka, jak w pierwszym zdaniu "Procesu" oznajmia Franz Kafka, po prostu aresztowanym - po prostu zaczął śpiewać i tańczyć. Pewnie z radości. Okaże się, że nie tylko on. W wyreżyserowanym przez Wojciecha Kościelniaka na kanwie kafkowskiego arcydzieła ulepionym muzycznym spektaklu dyplomowym studentów IV roku Wydziału Aktorskiego specjalności wokalno-aktorskiej wszyscy najwyraźniej poczuli dancingową ulgę z powodu czyjegoś gapiostwa na początku. I stąd przez dwie godziny z dużym hakiem cały "Proces" Kościelniaka - śpiewa i tańczy. Jesteśmy na wczasach w tej ciemności lasach, tralalalalala lala lala laaaa! Muzyczka przygrywa skocznego "begina", tralalalalala lala lala laaaa!... W sumie jakoś brzmi przedstawienie. Wprawdzie "begin" Kościelniaka nie jest zbyt skoczny, nie ma też pewności, czy to w ogóle "begin", lecz tralala obowiązuje. Tańczą więc, śpiewają i