Sezon literacki rozpoczęty - można by i tak konserwatywnie, czy wręcz dumnie napisać. W istocie zaś 50-lecie twórczości Jana Brzękowskiego obchodziliśmy w sympatycznej atmosferze koleżeńskiej i w oprawie, co się zowie, krakowskiej. W lustrzanej sali Pałacu Pod Baranami, który to pałac dziś, jak wiadomo, jest Domem Kultury. Recytacje wierszy, a nawet i prozy; poprzez poezję powrót do miejsca urodzenia pisarza. Wiśnicz Nowy - ale i nienowy, bo to bardzo starożytne miasteczko. Referaty? Nie, żadnych referatów. Andrzej K. Waśkiewicz, pomagając sobie prywatnymi notatkami, próbował, owszem, nie bez powodzenia systematyzować rozwój twórczy Brzękowskiego; Zbigniew Bieńkowski w sposób bezpośredni, ze świetną elokwencją dawał nam swój entuzjazm dla pewnych motywów teorii i praktyki pisarskiej jubilata. Słuchałem, a rytm zdań i obrazów zmuszał mnie serdecznie do powrotu w bardzo odległe czasy. "Lokal" - tak nazywaliśmy Ziemiańską. Brzękowski mieszk
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 43