EN

29.10.1995 Wersja do druku

Próba generalna

"Szkarłatna wyspa" straciła wiele ze swej aktualności. Warszawska realizacja tylko tę prawdę potwierdziła Po obejrzeniu "Szkarłatnej wyspy" zrozu­miałam, dlaczego tak długo zwlekano z premierą prasową, dopuszczając dziennikarzy dopiero w październiku. Moje pierwsze spostrzeżenie było bowiem szoku­jące - miałam wrażenie, że oglądam którąś z prób generalnych, a nie gotowy spektakl. A to, że "Szkarłatna wyspa" napisana jest w konwencji teatru w teatrze i opowiada właśnie o próbie generalnej, nie ma tu nic do rzeczy. Co prawda pod względem technicz­nym wszystko zapięte jest niemal na ostatni guzik, ale aktorsko... Wszyscy (z nieliczny­mi wyjątkami) grają, a właściwie szkicują role, tak jakby chcieli dać do zrozumienia, że co prawda są dobrymi aktorami i wiele po­trafią, ale jeszcze nie nadeszła pora, by swoje możliwości zaprezentować. Tak właśnie dzieje się od pierwszej sceny, kiedy to Adam Ferency (dyrektor teatru) i Jarosław Gajew­sk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Próba generalna

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Kulturalne nr 44

Autor:

Olga Kulczycka

Data:

29.10.1995

Realizacje repertuarowe