Praca nad realizacją scenicznej wersji głośnej powieści Anatolija Rybakowa "Dzieci Arbatu", jakiej podjął się Teatr Polski we Wrocławiu, weszła w stadium końcowej realizacji. Próby idą "pełną parą", dwa razy dziennie, rano i wieczorem, niekiedy równolegle, gdyż cześć reżyserskich obowiązków Jacek Bunsch powierzył Zygmuntowi Bielawskiemu. Pracownie teatru mają pełne ręce roboty. Wszędzie coś się majstruje, poprawia, dorabia. Kiedy rozlega się głos scenografa Wojciecha Jankowiaka, Zygmunt Bielawski bez namysłu chwyta za gaśnicę pianową i biegnie na miejsce zdarzenia, aby w porę przygasić emocje towarzyszące rozmowom scenografa z tzw. fachowcami. Słowem, normalna przedpremierowa gorączka, bez której nigdy nie powstają rzeczy godne uwagi. Dzięki i uprzejmości Jacka Bunscha mogłem przypatrzyć się próbom, zobaczyć pracę aktorów. W obsadzie młodość spotyka się z doświadczeniem. Rolę Saszy Pankratowa, głównego bohatera "Dzieci
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Robotnicza" nr 19