Nie lubię spiskowej teorii dziejów, opowieści o omnipotencji służb specjalnych i wiary, że wszystkie nici prowadzą do nich. Tomczyk jednak obsesyjnie stawia taką tezę swojemu bohaterowi, pułkownikowi, byłemu oficerowi kontrwywiadu, ofiarowując szansę nie tyle samooczyszczenia, ile zadośćuczynienia za wyrządzone krzywdy. Wprawdzie nie dowiadujemy się, jakie zbrodnie popełnił, ale pułkownik Kołodziej chce "Norymbergi". Prawdziwego sądu i wyroku za swoje zbrodnie. Główny zarzut, jaki sobie stawia, to psychiczne wykończenie innego pułkownika, ojca dziennikarki, która go odwiedza. Wykończenie że tak powiem con amore, dla sztuki wykańczania, bez rozkazu ani "wyższej konieczności". Tkwiła w tym pomyśle szansa na psychodramę, ale niewykorzystana. Porównanie sytuacji Kołodzieja do Göringa wydaje się wątpliwe. W rezultacie wychodzi Tomczykowi z tego "moralizna", bo pułkownik, sumienie bezpieki czy też funkcjonariuszy PRL, wykazując postawę ofiary, nie
Tytuł oryginalny
PRL/III RP wersja spiskowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd nr 22/04.06