Wrocław i Warszawa. Dwie interpretacje tej samej sztuki. Różne światy, różne przesłania. I wydaje się jednak, że różne sztuki. Wyszłam z teatru, wsiadłam do taksówki i jeszcze się trzęsłam. - Tak pani zmarzła w tym teatrze? - zdziwił się kierowca. - W ogóle nie zmarzłam - odpowiedziałam - tylko sztuka była wstrząsająca. - A o czym? - zapytał. Poczułam pustkę w głowie. Cóż za bezceremonialne pytanie! Kierowca jednak czekał na odpowiedź. Miałam do dyspozycji jedno, maksimum dwa zdania. - Że ludzie próbują za wszelką cenę doskoczyć do swoich wyobrażeń o tym, jacy powinni być, do idealnej wizji samych siebie i jak im nic z tego nie wychodzi - powiedziałam w końcu. - No tak, to jest straszne - zgodził się kierowca. - A najgorzej, jak ktoś to sobie uświadomi na łożu śmierci, jak już jest za późno. Dla trzech kobiet - bohaterek sztuki - właśnie jest za późno, choć nie leżą na łożu śmierci. Uwikłane w stereotypy miesz
Tytuł oryginalny
Prezydentki
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 2