- Już nie pracuję dla teatru. Szkoda, bo myślę, że jedne z najlepszych prac to te, które zrobiłem dla Dramatycznego. Przykro mi, gdy widzę, co tam się dzieje pod rządami nowego dyrektora. Teatr ten słynął ze świetnej grafiki, a teraz plakaty wyglądają jak reklama szamponu. Po cholerę pchać aktorkę na plakat, skoro można ją na podobnym zdjęciu zobaczyć na co drugiej okładce gazety? - mówi grafik, Bartłomiej "Arobal" Kociemba.
Z Bartłomiejem "Arobalem" Kociembą rozmiawia Joanna Ruszczyk Jak się żyje z rysowania? - Nie nazwałbym siebie człowiekiem bogatym. Najdroższa rzecz, jaką mam, to komputer. Nie mam mieszkania, samochodu. Ale mieszkam wygodnie. Utrzymują dwa psy. Jadałem już w wielu drogich restauracjach, ale są takie miesiące, kiedy śmieję się, że zrobiłem ilustrację do "Harper's Bazaar", a gotuję zupę za sześć złotych. Choć wcale nie uważam, że sytuacja w Polsce jest zła, co słyszę naokoło. Mnie się wydaje, że jest dobrze. Miałem przyjemność być zaproszony na otwarcie wystawy z Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Pałacu Prezydenckim. Byłem wzruszony, kiedy prezydent mówił, że przez uwarunkowania historyczne nie mieliśmy okazji, żeby zgromadzić kolekcję np. impresjonistów, i że teraz zadaniem państwa polskiego jest inwestowanie w kulturę i mecenat. Czy to nie jest super? Ale czy to się przekłada na rzeczywistość? Muzeum Sztuki Nowoczesnej wciąż nie mo�