VII Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich "Lalka-Nie-Lalka" w Białymatoku. Pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
W namiocie, w ciasnej uczelnianej salce, w teatrze - otwierały się przed widzami inne światy. Przez weekend w mieście, w różnych miejscówkach, Międzynarodowy Festiwal Szkół Lalkarskich dawał szanse na oderwanie się od codzienności. Choć zdarzało się, że nie oferował wyłącznie śmiechu, ale też teatr zaangażowany, w którym wspomina się cierpienie, ból i konkretne ofiary, np. Dubrowki, Biesłanu, Inguszetii. Co dwa lata Dniom Białegostoku towarzyszy festiwal szkół lalkarskich, jedyny taki w Polsce. Tak stało się i w tym roku, dzięki czemu święto miasta było jeszcze obfitsze, a fani teatru mogli skorzystać z propozycji studentów 13 szkół z Polski i zagranicy oraz ich mistrzów. To prawdziwa gratka - pokazy były darmowe, większość prezentowano dwukrotnie. Na wiele, ze względu na ciaśniutką salkę (np. w Akademii Teatralnej), trudno było wejść, czasem było tak gęsto, że niektórzy wręcz siedzieli sobie na głowach. Ale najważniejsza był