"Szwaczki" w reż. Andrzeja Celińskiego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.
Zrealizowane w Teatrze Śląskim przez Andrzeja Celińskiego "Szwaczki" Pawła Sali, nie są dobrym przedstawieniem, choć trudno nie dostrzec intencji autora i reżysera, protestujących przeciw krzywdzeniu ludzi przez parszywy los, nieuczciwych pracodawców, środki masowego przekazu, a nawet Matkę Boską, która skupia się na mówieniu zamiast czynić cuda. Taka opinia nie jest ironizowaniem ani złośliwością. To jest uczciwa relacja z tego, co widzi i słyszy widz, przez półtorej godziny atakowany ze Sceny w Malarni hybrydycznym tekstem. Dramat Pawła Sali może i miał być w założeniu postnowoczesny, ale w scenicznej rzeczywistości okazał się mocno pretensjonalny, co stało się praprzyczyną nieudanego przedsięwzięcia. Pomieszanie gatunków i konwencji, jeśli ma mieć sens, musi być precyzyjnie przemyślane, a cała "zabawa" polega na tym, że elementy pochodzące z różnych obszarów sztuki nieoczekiwanie zaczynają do siebie pasować. W "Szwaczkach" nic do n