W Filharmonii - inwazja Amerykanów. Mocne uderzenie (Garricka Ohlssona. "Człowiek-słoń" - światowy sukces teatralny trafił wreszcie i do nas. Maja Komorowska dostarcza satysfakcji. Norwidowski "Zwolon" - czy słusznie obudzony po 130 latach? Szewcowa powinna przecież być "czarująca"!...
Od dawna już nie mieliśmy na estradzie Filharmonii Narodowej tak wspaniałego zestawu amerykańskich solistów. Najpierw więc - Jessye Norman, potężna Murzynka z Georgii (ostatnio zresztą rezydująca w Londynie), jeden z najznakomitszych dziś sopranów świata - wysoko ceniony zarówno na scenie operowej (La Scala, Covent Garden itp.) jak i na estradzie koncertowej: w Warszawie dała recital przyjęty wręcz owacyjnie! Potem przyjechali bracia Paratore: Anthony i Joseph - duet fortepianowy najwyższej światowej klasy. Kontakt z Filharmonią Narodową nawiązali przed czterema laty... w Australii, kiedy to podczas tournée FN byli solistami paru jej koncertów, teraz - zjawili się w Warszawie z recitalem: od Mozarta po Lutosławskiego, z "Obrazkami z wystawy", rozpisanymi na 2 fortepiany pośrodku. I wreszcie ostatnio - przypomniał nam się także Garrick Ohlsson, zwycięzca Konkursu Chopinowskiego z roku 1970; jedynego jak dotychczas spośród tych konkursów, któremu ton na