"Śluby Panieńskie" Aleksandra Fredry w reż. Krzysztofa Pluskoty w
Teatrze STU w Krakowie. Pisze Agnieszka Gałczyńska w Teatrze dla Was.
Kiedy na teatralnej scenie pojawia się klasyka, myślimy, że sztuka zafunduje nam najwyższej klasy katharsis. W końcu co jak co, ale pojęcie oczyszczenia najbardziej kojarzy się z adaptacjami największych polskich dzieł. Ciekawość jest dodatkowo podsycana przez reżysera, który zapowiada "połączenie tradycyjnego ujęcia scenariusza z nowoczesną koncepcją młodych aktorów". Nic dziwnego, że oczekiwania są wygórowane. "Kiedy obcuję z dziełem literackim, to staram się uznać prawo i jakość autora, w tym przypadku spotykam się z najwyższą jakością i dlatego nie zmieniam, nie motam, nie piszę nowoczesnej sztuki na nowo, oddaję hołd doskonałemu dziełu" - tłumaczy Krzysztof Pluskota, reżyser spektaklu. Niewątpliwie to najmocniejsza strona przedstawienia. Tekst oryginalny, owszem trudny dla aktora, bo pisany jedenastozgłoskowcem, ale trafiony w punkt. Z klasykami się nie dyskutuje. Chwała im za to. Tę historię zna każdy. Aniela i Klara przyrz