Z wielkim smutkiem przeczytałem. wiadomość o możliwości bankructwa Teatru im. Osterwy. Oczami wyobraźni zobaczyłem natychmiast srogiego komornika pieczętującego stylowe meble w dyrektorskim gabinecie, w tym zasłużone fotele, w których spoczywały siedzenia jakże znakomitych ludzi. Wszystko buntowało się we mnie na myśl o zredukowanych przyjaciołach: Włodzimierzu Wiszniewskim i Henryku Sobiecharcie, wyciągających zziębnięte ręce po talerz zupy dla bezrobotnych, a już łzy zakręciły mi się w oczach, gdy pomyślałem o Ani Świetlickiej, która wyrzucona na bruk niepomyślna koniunkturą poszła zarabiać na życie jako fordanserka w nocnym lokalu z wyszynkiem. W tej sytuacji zaproszenie na premierę "Białego małżeństwa" przyjąłem pełen wewnętrznego niepokoju. Jakaż bowiem może być zabawa u bankruta, któremu nad głową wisi młotek licytatora? Na wszelki wypadek zabrałem ze sobą banknot z wizerunkiem jednego ze sławnych rodaków, podejrzewając
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Ludu