"Cóż wart jest naród złożony z ludzi sfałszowanych i zredukowanych? Z ludzi, którzy nie mogą pozwolić sobie na żaden szczerszy, swobodniejszy ruch z obawy, by im się ten naród nie rozpadł?" - pisał Witold Gombrowicz w Przedmowie do "Trans-Atlantyku" w 1953 roku, tłumacząc, dlaczego ukazuje rodaków w tak krzywym zwierciadle. Czy po pięćdziesięciu latach równie bolesny będzie "Polaków portret własny"? W jakim kierunku interpretacyjnym poszedł Mikołaj Grabowski reżyserując w Starym Teatrze "Trans-Atlantyk", którego premierę zobaczymy już 26 bm. o godz. 19.15? - Po raz pierwszy zmierzyłem się z tą niezwykłą powieścią prawie trzydzieści lat temu w Łodzi, a następnie przeniosłem tę inscenizację do Krakowa. Wciąż zadziwia mnie i fascynuje niesłychana aktualność tekstu Gombrowicza, jego przenikliwość w malowaniu "Polaków portretu własnego" - mówi reżyser o swej najnowszej inscenizacji. "Trans-Atlantyk" jest opowieścią
Tytuł oryginalny
Premiera "Trans-Atlantyku"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 97