"Tatuś" wg Henry'ego Farrella w reż. Seba Majewskiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Konrad Pruszyński na stronie www.kpruszynski.pl.
W mojej głowie rządzi pustka. Kilkadziesiąt godzin zbierałem się do napisania tego tekstu. Dużo wątpliwości i (wybaczcie, że posłużę się tak wytartą i nadużywaną zwłaszcza przez muzycznych tekściarzy metaforą) wodospady myśli, przepływały mi przez głowę. Moim atutem, jako prowadzącego bloga, nie piszącego do medium o bardziej sformalizowanej strukturze, jest fakt, że mogę przekazać Wam moje myśli szczerze i bezpośrednio. Po prostu - bez owijania w bawełnę. Zwyczajowo staram się wchodzić w głąb - dziś, z nieskrywanym smutkiem muszę przyznać, że nie potrafię. Trudno, w końcu nic co ludzkie nie jest mi obce. "Tatuś" to, jak się zdaje, opowieść o rodzeństwie i relacjach międzyludzkich, choć pisząc może nieco złośliwie, i to z trudem mi przyznać. Spektakl jest platformą, na której dwójka bohaterów dzieli się swoimi historiami, emocjami i pretensjami. Grane przez Teresę Sawicką i Mariusza Kiljana postacie są bez reszty zanur