"Zemsta nietoperza" Johanna Straussa w reż. Giorgia Madii w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
"Będzie tak, jak ma być, źle czy dobrze, trzeba pić". Operetkową klasyką wchodzą w nowy rok zespoły Teatru Wielkiego. Przygotowanie trzeciej w historii łódzkiej sceny wersji "Zemsty nietoperza" Johanna Straussa powierzono Giorgiowi Madii, który potraktował tytuł zaskakująco konserwatywnie. Zawiązanie akcji przedstawione zostaje podczas uwertury. Oto birbant Falke, pozostawiony przez przyjaciela-żartownisia w stanie upojenia alkoholowego na ulicy, budzi się rankiem w centrum miasta w stroju nietoperza. Zemsta będzie słodka. Okazji do chichotu przysparzają publiczności, jak to w operetce, przebieranki i spowodowane nimi qui pro quo: żona, która gra węgierską damę, służąca udająca aktorkę, Francuzi nieznający francuskiego, mąż ochoczo pędzący do więzienia w lakierkach. Uzasadnioną gatunkowo głupotę libretta osładza nieco oparte na grze słów tłumaczenie Juliana Tuwima ("Moja w tym głowa, aby głos z takimi nogami miał plecy"). Madia nie m