"Dwa teatry" Jerzego Szaniawskiego w reż. Marka Mokrowieckiego w Teatrze Dramatycznym w Płocku. Pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.
Dyrektor każdej sceny powinien mieć w repertuarze sztukę o teatrze. Choćby po to, żeby przedstawić w niej "swój" teatr albo sprowokować dyskurs. Tak właśnie, jako bardzo osobistą i szczerą wypowiedź, potraktował tekst Szaniawskiego Marek Mokrowiecki. "Dwa teatry" w jego reżyserii utwierdzają w przekonaniu, że teatr nie zniknie dopóki będą ludzie, którzy chcą go tworzyć. Szaniawski doskonale znał kulisy sceny. Bywał częstym gościem w gabinetach dyrektorskich Teatru Polskiego i Reduty. Pisał też dla radia. Podobno to siebie sportretował w postaci małomównego Autora w "Dwóch teatrach". Także początkującego dramaturga nazwanego Chłopcem obdarzył własnymi przemyśleniami, Marek Mokrowiecki poszedł wytyczoną przez Szaniawskiego drogą. Odczytał dramat klasycznie, jako rzecz o poszukiwaniu sensu sztuki teatru. Tak jak Szaniawski nie dał jednoznacznej odpowiedzi, jaki ma być współczesny teatr, ale podkreślił jego ciągłość. Nawet kataklizmy