"Carmen" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w reż. Andrzeja Chyry ocenia Oskar Świtała.
Po ogromnym skandalu, który odbył się po prapremierze "Carmen" w paryskiej Opera-Comique 3 marca 1875 roku, Georges Bizet oraz jego libreciści Henri Meilhac i Ludovic Halévy nie mogli przypuszczać, że właśnie to dzieło stanie się najczęściej wystawianym spektaklem w całej historii operowej literatury. XIX-wieczna publiczność nie potrafiła zrozumieć, jak można na pierwszym planie umieścić cygańską ladacznicę, zamiast chociażby cnotliwej królowej. Krytycy operę określali jako wulgarną, muzycy orkiestry za niewykonalną, artyści chóru za zbyt trudną do zaśpiewania i zbyt "realistyczną" do odegrania. Porównywano ją do dzieł Richarda Wagnera, gdzie jego zwolennicy nie widzieli w "Carmen" dramatyzmu muzycznego, a przeciwnicy mówili, że to "minimalne antidotum na opery Wagnera". "Carmen" miała więcej przeciwników niż zwolenników. Na szczęście byli tacy, którzy murem stanęli za Bizetem czyli śpiewacy (dzięki nim spektakl w ogóle się odb