Najkrócej określiłbym to jako parodię na dwóch aktorów, dwa krzesła, stół, wieszak i zapalniczkę - mówi Piotr Bikont po sobotniej premierze wyreżyserowanego przez siebie "Frank & Steina" Kena Campbella. - Kiedy pierwszy raz zobaczyłem "Frank & Steina", odrzuciłem go jako sztukę szaleńca. Rok później stał się dla mnie atrakcyjnym szaleństwem - dwóch aktorów opowiada sobie wątki z klasycznego filmowego "Frankensteina", odgrywając przy tym wszystkich bohaterów. To parodia filmu, teatru i wątku Frankensteina, a do tego kilkakrotny absurd - film jest odgrywany na scenie, a ja, reżyser filmowy, wystawiam sztukę teatralną! Premiera miała miejsce w Badowie Górnym dla kręgu znajomych i przyjaciół. - Gospodarstwo kolegi doskonale się nadawało na pracę aktorską - mówi Bikont. - Marek Cichucki i Dariusz Wiktorowicz, aktorzy, w czasie sezonu są bardzo zajęci, dlatego postanowiliśmy poświęcić czas w wakacje.
Źródło:
Materiał nadesłany
"Gazeta Wyborcza: Stołeczna" nr 197