Dlaczego Klynstra chciał przypomnieć masowej telewizyjnej publiczności komedię Fredry? Być może dlatego, że przy dzisiejszym podziale politycznym społeczeństwa temat walki między dwoma obozami jest szczególnie aktualny - pisze Małgorzata Pabian z Nowej Siły Krytycznej.
Telewizyjna realizacja komedii Aleksandra Fredry przez Redbada Klynstrę-Komarnickiego to "Zemsta" w klasycznym wydaniu. Sceneria i kostiumy Karoliny Fandrejewskiej przenoszą nas w końcówkę XIX wieku. W inscenizacji brak nowatorskich zabiegów czy próby uwspółcześnienia sztuki. Reżyser skupił się na precyzyjnym wydobyciu z dramatu najbardziej znamiennych dla Polaków cech. Może swemu holenderskiemu pochodzeniu "po mieczu" zawdzięcza dystans do kraju bliskiego mu "po kądzieli", bo wykazuje znakomite rozumienie naszej mentalności. Za hrabią Fredro uwypukla takie przywary, jak najistotniejszą dla fabuły podatność na angażowanie się w spory i poszukiwanie powodów do konfliktów i podziałów; ale i jak fałszywą pobożność i moralną hipokryzję; czy skłonności do alkoholu: w scenach z Cześnikiem (Michał Czarnecki) i niestroniącym od alkoholu Dyndalskim (Mariusz Jakus), czy z Papkinem (Rafał Zawierucha), żądającym wina, gdy przychodzi z poselstwem do Reje