Już drugi raz Piotr Tomaszuk zajmuje się powieścią Olgi Tokarczuk, bestsellerem lat 90. Po adaptacji "Prawieku" w Wierszalinie wystawił w telewizji własny spektakl, całkiem inny, lepiej oddający klimat tej dziwnej książki, w której trywialna codzienność splata się z magią. Nie byłoby nic prostszego, jak znaleźć pod Kielcami odpowiedni plener i umieścić tam bohaterów - mieszkańców wsi na peryferiach świata. Tomaszuk poszedł trudniejszą drogą: razem ze scenografem Michałem Jędrzejewskim zbudował Prawiek w studiu. Nie ma młyńskiego koła, jest za to jego cień na ścianie, który obracając się, odmierza czas. Nie ma kościoła, jest brama do nieba, która otwiera się, gdy rodzi się nowy człowiek. Dzięki temu zabiegowi zwykłe, wiejskie życie nabrało niezwykłego wymiaru, tak jak w powieści. Bardzo dobrze oglądało się w tej magiczno-rodzajowej scenerii Joannę Kasperek, Maję Ostaszewską i Jana Peszka. Niepotrzebnie tylko Peszek przebrany za
Tytuł oryginalny
Prawiek i inne czasy
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 79