Milicjanci drzemali w hallu, porządkowi pracowali systematycznie, ale bez pośpiechu, nikt nie bił bileterów i nie zmiatał z drogi tłumu. Warszawskie Spotkania Teatralne przestają chyba mieć posmak skandalu, ale też - niestety - i kulturalnego wydarzenia sezonu. Czy więc w tym roku nie było rewelacji? Chyba nie. Były natomiast "pewniaki": "Operetka" Gombrowicza z Łodzi i "Wiśniowy sad" Czechowa (Kraków). Było dziwne i niespodziewane przedstawienie "Szkoły błaznów" Ghelderode'a, które pokazał Poznań oraz dwa spektakle, o których się mówi, choć nie w ten sam sposób: "Białe małżeństwo" Różewicza z Wrocławia i Nowaczyńskiego "Cyganeria warszawska" z Gdańska. I to by było na tyle. Do "OPERETKI" nie mam właściwego stosunku, ponieważ widziałam ją parę miesięcy temu po raz pierwszy, i to w takim towarzystwie, że wydała mi się rewelacją. Czy dziś spojrzałabym na nią tak samo? Nie sądzę, choć w dalszym ciągu pozostaje ona świetnym przedstaw
Tytuł oryginalny
Prawie bez wstrząsów
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Demokratyczny nr 3