"Carmen" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Pisze Katarzyna Fortuna w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Premiera "Carmen" w Operze Krakowskiej miała dramatyczny przebieg. Po przedłużającej się przerwie, która nastąpiła po pierwszym akcie, zza kurtyny wyłonił się dyrektor Bogusław Nowak i oznajmił, że występująca w roli tytułowej Małgorzata Walewska zasłabła i zastąpi ją Monika Ledzion. Tym samym wyjaśniły się wątpliwości dotyczące słabej formy wokalnej znakomitej śpiewaczki. Odkąd wyszła na scenę, widać było wyraźnie, że porusza się z trudem i opiera o elementy scenografii. Mogło to budzić zdziwienie, szczególnie jeśli porównamy żywiołową, kipiącą temperamentem Carmen Walewskiej, jaką pokazała w końcu nie tak dawno choćby w Teatrze Muzycznym w Gliwicach. Jednak i tak wysiłek śpiewaczki zasługuje na najwyższe uznanie, zwłaszcza że dzielnie dośpiewała do końca I akt dzieła, po czym karetka odwiozła ją na oddział intensywnej terapii. Ale dziwne i dramatyczne wydarzenia od początku towarzyszyły operze Georgesa Bizet