Na ostatniej sesji Rady Miejskiej grupa bytomian protestowała przeciw wycofaniu się gminy z finansowania Międzygalaktycznego Zlotu Suberbohaterów. Kilka dni wcześniej słyszałem rozmowę w Radio Piekary z jednym ze współorganizatorów tej trzydniowej imprezy, który lekko stwierdził, że "120 tysięcy złotych to budżet minimum". Cóż, oczekiwania organizatorów są rzeczywiście galaktyczne, a ich pewność, że samorząd powinien finansować takie przedsięwzięcie - wręcz międzygalaktyczne - pisze Marcin Hałaś w Życiu Bytomskim.
Na tej samej sesji, ci sami bytomianie protestowali przeciw wycofaniu się gminy z finansowania Teatromanii i HartOFFowania Teatrem. Przyznam, że w moim odczuciu organizatorzy obu tych imprez "ukręcili bicz" na siebie samych. Kiedyś regularnie chodziłem na spektakle zarówno HartOFFowania Teatrem, jak i Teatromanii. Zaświadczam - były takie przedstawienia, podczas których aktorzy, organizatorzy, młodzi wolontariusze, którzy w zamian za pomoc oglądali za darmo - zdobywali przewagę liczebną nad widzami, którzy przyszli i wykupili w kasie bilety. Zarówno Teatromania, jak i HartOFFowanie Teatrem działały według zasady, którą świetnie ujął to śp. Michał Smolorz: "Przecież Prawdziwa Sztuka publikę ma w pogardzie, tylko te imprezy, które ogląda pięciu krewnych i znajomych artysty, a potem tygodniami kurzą się samotnie, są dowodem najwyższego kunsztu. Jeśli przyjdzie więcej niż sto osób i wychodzi zadowolonych, to już "komercha", słowo wypowiadane z obrzy