Po ubiegłotygodniowej, telewizyjnej premierze "Bzika tropikalnego" znowu Witkacy, lecz już jako klasyk. Legenda polskiego teatru współczesnego: "Matka" w reżyserii Jerzego Jarockiego. Uważana w swoim czasie za jedyne przedstawienie "prawdziwie witkacowskie" do dziś fascynuje doskonałą reżyserią, wybitną grą aktorską i perfekcją realizacji.
Witkacy jest modny nie od dziś, króluje na scenach polskich od dziesięcioleci. Kolejnym pokoleniom ludzi teatru towarzyszy jednak nie tylko fascynacja jego twórczością, ale i pytanie: jak grać jego sztuki? W większości przedstawień zwyciężała, z nie najlepszym zresztą skutkiem, zasada im dziwniej, tym lepiej. Wątpliwe efekty przynosiły też niefortunne realizacje postulatu Konstantego Puzyny, by grać Witkacego po bożemu, bez niepotrzebnych udziwnień, z zaufaniem do myśli i języka autora. Teatr zabijała nadmierna dosłowność. Przedstawienie "Matki" Jerzego Jarockiego stanowiło, w oczach publiczności i krytyków, niemal idealne spełnienie myśli i poetyki Witkacego, wielu uznało, że reżyser znalazł nań metodę. Jednak ten niezwykły spektakl to efekt pewnego unikalnego zdarzenia artystycznego, a jak pisała Marta Fik: - Metoda Jarockiego jest nie do powtórzenia, efekty, jakie dała, związane są zbyt silnie z indywidualnością tego określonego reżyser