Boże, jak się to nieporadnie zaczyna. Strzelanina zamiast akcji, krzyki zamiast dialogu, kawałek złego filmu zamiast ekspozycji dramatu. Potem dwoje woźnych w opuszczonym biurze kreishaupmanna i rozmówki jak z początków komedii "Pan naczelnik - to ja". Straszą tutaj nie cienie sanacyjnych starostów i londyńskiego kandydata na miejsce za biurkiem, ale dowcipy o nich, stare i ograne jak płyta. Potem jeszcze gorzej. Przez front przedarto się dwoje alowców i zastygają w malowniczej pozie z rysunku Grottgera. Nie mają nam nic do powiedzenia, wobec tego recytują wiersz Broniewskiego i zaczynają nucić Międzynarodówkę. Kuśmierek chce uderzyć w patos i grzęźnie w żenującym symbolizmie. Dawne starostwo zajmuje teraz na przejściowej kwaterze oddział akowski. Nareszcie coś z sierpniowych dni czterdziestego czwartego roku zaczyna przenikać na scenę. Zarysowują się sylwetki żołnierzy, nagle błyskają pierwsze dramatyczne spięcia. Nad wszystkimi
Tytuł oryginalny
Prawda i wszystkie błędy debiutu
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 1