- Usytuowany w starej oficynie, na powierzchni stu trzydziestu metrów - będzie raczej teatrem kameralnym. Zaadaptujemy też do naszych potrzeb amfiladowy ciąg piwnic i poddasze. Wszystko chcemy zaaranżować tak, żeby miejsce żyło i przyciągało ludzi. Marzy nam się, by widz nie pędził natychmiast po spektaklu do szatni tylko mógł wygodnie usiąść w teatralnej kawiarni i porozmawiać z twórcami przy kieliszku wina - mówi MARCIN KWAŚNY, dyrektor artystyczny Teatru Praskiego w Warszawie.
Urodzony w Tarnowie - od czterech lat z wyboru jest mieszkańcem warszawskiej Pragi. W osadzonym w praskich klimatach filmie "Rezerwat" objawił się jako scenarzysta i odtwórca głównej roli. To właśnie na Pradze chce otworzyć swój wymarzony teatr. Cztery lata temu na warszawskiej Pradze - znalazł Pan swoje miejsce na ziemi? - Zlekceważyłem swego czasu życzliwe ostrzeżenia - przed cieszącym się złą sławą skansenem prawobrzeżnej części stolicy. Głównie względy ekonomiczne zadecydowały, że kupiłem mieszkanie w sercu starej Pragi. Przeszedłem wówczas przez podobne doświadczenia jak mój bohater Marcin Wilczyński z filmu "Rezerwat". Nic złego mnie tu jednak nie spotkało. Nie zostałem wypluty przez rdzennych mieszkańców. Przeciwnie - dużo tej dzielnicy zawdzięczam. Przede wszystkim osobliwą wiedzę o ludziach i życiu. Powoli wrosłem w te klimaty, zapuściłem korzenie. I dobrze mi z tym. Wcale jednak nie patrzę na wszystko przez różowe okulary.