Już od drugiego zdania, które pada na scenie, "KRWAWE GODY" porywają widza. Swoją surowością, wielkim ładunkiem emocjonalnym, poetycznością. Miłość, nienawiść, zemstę rodową chłopów hiszpańskich, przedstawia Garcia Lorca prosto i silnie. Niestety po dwóch świetnych aktach następuje akt trzeci którego poetyzowanie ma więcej wspólnego z symbolizmem i młodopolszczyzną, niż z ludową bajkowością. (Las. Ciemno. MŁODZIENIEC: Skąd przychodzisz? STARUCHA: Z daleka... MŁODZIENIEC: Dokąd idziesz? STARUCHA: Da-le-ko... -Cisza, zaduma itp.). Ostatnie słowa matki, o "błogosławieństwie leżenia pokotem (?) na wieczne spoczywanie", jak i całe zakończenie sztuki, niezbyt są jasne. Przedstawienie było przygotowane znakomicie. Na pochwały zasłużyli wszyscy, wymieńmy przynajmniej: WYSZOMIRSKIEGO (inscenizator i reżyser), LUTOSŁAWSKIEGO (znakomite, niezwykle interesujące opracowanie muzyczne), JASTRUNA (piękny przekład), STRZ
Tytuł oryginalny
Prapremiera w "Placówce"
Źródło:
Materiał nadesłany
?