EN

9.04.2024, 12:36 Wersja do druku

Ruciane Nida. Jutro premiera monodramu „Ba!” w Muzeum K. I. Gałczyńskiego

W środę w Muzeum K. I. Gałczyńskiego w Praniu odbędzie się premiera monodramu „Ba!” Łukasza Borkowskiego na podstawie poematu Wojciecha Kasia i w reżyserii Heleny Radzikowskiej

fot. mat. organizatora

W 2013 roku poeta Wojciech Kass napisał tajemniczy poemat, w którym przenikają się przynajmniej dwa życiorysy, dwóch poetów doświadcza świata w całej jego złożoności. Albo boleśnie cielesnej prostocie. Nic tu nie jest pewne… Nie bez powodu wir językowy poematu „Ba!” rozpoczyna cytat z „Wiersza o jesionach” Adama Ważyka: „Wiersz się zaczyna od ciemnych jesionów / a potem nie ma w nim nic pewnego”. Kass napisał tekst w ciągu trzech dni od 9 do 11 kwietnia 2013 roku.

Napisałeś rzecz wyjątkowej przenikliwości, zstąpiłeś w głąb, na samo dno zjawiska (otchłani) zwanego Konstanty Ildefons Gałczyński, gdzie sacrum splata się z profanum pewnie, misternie, finezyjnie, dzielnie, w sznur szubieniczny. (…) dotknąłeś Tajemnicy... Twój poemat jest głosem z tej, ale i z tamtej strony!”

Tak 1 lipca 2013 roku, po lekturze poematu, pisał do autora Feliks Netz. Aktor Łukasz Borkowski sięga po tekst po raz drugi. Po realizacji w Teatrze Polskiego Radia w reżyserii Michała Zdunika w 2020 roku, zaprasza na poddasze leśniczówki Pranie – Muzeum K. I. Gałczyńskiego. Dokładnie w 11 lat po zapisaniu słów przez poetę, podąży śladami pozostawionymi przez niego w poemacie. Spektakl-monodram? Tak, choć najwłaściwszym określeniem jest chyba „zdarzenie”, albo po prostu „spotkanie”. Kameralna grupa widzów będzie miała możliwość uczestniczenia w rozczytywaniu poematu – spotkać się ze słowami poety, których nośnikiem będzie aktor. Tym razem reżyserii podjęła się Helena Radzikowska.

Łukasz Borkowski pisał przed przystąpieniem do prób:

Realizacja „Ba!” w Teatrze Polskiego Radia siłą rzeczy bazowała na wyobraźni słuchaczy, do której odwoływały się tła, efekty i dźwięki wykorzystane w słuchowisku. Skupiłem się na budowaniu roli za pomocą dźwięku, głosu, przestrzeni fonicznej, a także na rozczytywaniu muzyczności poematu – jego rytmu zapisanego w poetyckiej strukturze słowa. Co by było jednak, gdybym miał poemat wykonać na scenie? Gdybym nie mógł schować się za sitem” mikrofonu, tylko musiał skonfrontować się z widzem, spojrzeć mu w oczy? Kim powinna być postać, która wyjdzie na scenę? Jakiego języka scenicznego użyć do tej opowieści? Czy formy monodramów poetyckich, które w swojej twórczości badali m.in. prof. Irena Jun czy prof. Wieslaw Komasa mogą wydarzać się dziś?

Źródło:

Materiał nadesłany