"Księżniczka czardasza" Imre Kálmána w reż. Grzegorza Chrapkiewicza w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Błażej Kusztelski.
Jak wystawiać operetkę, chcąc odejść od jej klasycznej, tradycyjnej formuły? Pozostawanie przy "wypasionej", wystawnej scenerii i historycznie odległej fabule, granie jej "po bożemu", wydaje się dziś absurdem. Zwłaszcza jeśli myśli się o młodszej, a nie tylko senioralnej części widowni. Chyba że potraktuje się operetkę persyflażowo, ale to niełatwe, a efekt niepewny. A więc pozostaje chyba wyłącznie diametralne odmłodzenie, wsadzenie jej w ramy współczesnych gatunków scenicznych. "Księżniczka czardasza" na scenie poznańskiego Teatru Muzycznego w niczym nie przypomina tradycyjnego kształtu operetek widywanych dotąd na tej scenie, mało tego - w ogóle nie przypomina widowiska operetkowego. W reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza uzyskała kształt wywiedziony z różnych zresztą gatunków scenicznych: groteski, kabaretu, widowiska estradowego czy komedio-farsy. Ten misz-masz wydaje się zresztą zamierzoną formą, jakby zabawą konwencjami. W rezultac