- Feminizm, jakaś hybryda postromantyzmu, to jakieś odległe wypadki biegunowego umysłu Woolf. Często kojarzy się ją właśnie tylko z jakąś rozwibrowaną feministką popadłą w depresję - rozmowa z TOMASZEM BAZANEM, tancerzem i choreografem, o premierze spektaklu "Orlando".
Aleksandra Rubrzyńska: Moglibyśmy Pana nazwać specjalistą od Woolf? Tomasz Bazan: No, to chyba duża przesada, ale faktycznie, Virginia Woolf jest mi niezmiernie bliska. Pisarka niezmiennie kojarzona z feminizmem i walką o prawa kobiet, trochę posądzana o romantyzm - To są rzeczy, które niezmiennie mnie bolą w odniesieniu do Woolf. Feminizm, jakaś hybryda postromantyzmu, to jakieś odległe wypadki biegunowego umysłu Woolf. Często kojarzy się ją właśnie tylko z jakąś rozwibrowaną feministką popadłą w depresję, co jest bardzo ograniczonym pryzmatem spojrzenia na tą genialną postać. Co według Ciebie właśnie sprawia, że Woolf jest pisarką, po którą warto sięgać i poświęcić jej ponad dwa lata poszukiwań w teatrze? - No tak, to już dwa lata i kilka miesięcy, sumując drogę poszukiwań naszego zespołu w kierunku rozczytywania pisarstwa i fenomenu Woolf. Zaczęło sie od "Hermeneia" realizowanej w Warszawskim Teatrze Praga, a teraz z