"Maria Stuart" w reż. Adama Nalepy w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Joanna Puzyna-Chojka w Teatrze.
Spektakl Adama Nalepy odsłania nie tylko ponadhistoryczne mechanizmy bezwzględnej "gry o tron", ale przede wszystkim pozorność władzy uzależnionej od poklasku tłumów. Adam Nalepa przyzwyczaił nas do spektakli atakujących zmysły widza mnogością bodźców - zmontowanych z wizualnych "atrakcji", nasyconych energetyczną muzyką, grających emocjonalnością i sensualnym pięknem obrazów, mocno ingerujących w strukturę oryginalnych tekstów, by wydobyć z nich współcześnie brzmiące sensy. Takie były jego "Czarownice z Salem" czy wcześniejsza "Nie-Boska komedia", przygotowane z zespołem Teatru Wybrzeże, z którym jako reżyser osiąga największe sukcesy. Na drugim biegunie jego twórczości znajdują się jednak eksperymenty ogołacające teatr z widowiskowości - spektakle minimalistyczne, manifestacyjnie umowne, oparte na grze aktorskiej pozbawionej wszelkich ozdobników. Nalepa firmuje je przede wszystkim jako lider Fundacji BOTO, która - definiując się ja