"Lalka" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Beata Guczalska w Didaskaliach - Gazecie Teatralnej.
Na scenę parokrotnie ktoś wrzuca lalkę: nagi, czasem zdezelowany korpus o kształtach dziecka, obiekt matczynych uczuć wszystkich dziewczynek. Lalką, dużą i okazałą, bawi się Helenka, córka pani Stawskiej, przedwcześnie postarzałe, zatrzymane w rozwoju dziecko (gra ją Krzesisława Dubielówna). To prezent od Rzeckiego, trochę sekretny i tajemniczy: subiekt i przyjaciel Wokulskiego podaje go dziewczynce uwieszony z dachu, tak, aby niczego nie dostrzegła pani Stawska. W finale wyłania się z półmroku jeszcze jeden korpus lalki, tym razem monstrualnych rozmiarów, na całą wysokość sceny. Lalki sponiewierane, odarte z ubranek lalki starego typu są tylko tłem, subtelnym kontrastem dla stałej obecności ożywionych lalek na scenie. W pierwszej odsłonie lalka-lzabela (Kinga Preis), w bujnej krynolinie i peruce z białych loczków, niczym francuska księżniczka, przechadza się tam i z powrotem mechanicznym, trochę kołyszącym się krokiem. Izabela ma twarz nieru