- Nie jestem zwolennikiem metod aktorskich, więc rozważanie o spuściźnie np. Grotowskiego nieszczególnie mnie rusza. Jestem wielkim zwolennikiem - i może to jest moja metoda - szacunku dla słowa - mówi Paweł Głowaty, laureat nagrody łódzkiego miesięcznika "Kalejdoskop" dla młodego aktora za kulturę słowa na tegorocznym 37. Festiwalu Szkół Teatralnych.
Łukasz Kaczyński: To ciekawe, że w "Aniołach w Ameryce" gra pan prawnika, czyli kogoś, dla kogo orężem jest słowo, i jako aktor również tworzy pan tę rolę głównie ze słów - Roy Cohn zmaga się ze swoim ciałem, przesiaduje w fotelu, porusza się z pewną trudnością. Paweł Głowaty: Gdy zaczynaliśmy pracę z Małgorzatą Bogajewską, miałem grać Louisa, ale jeden z kolegów wypisał się z obsady z powodu pracy nad filmem. Z kilku takich transferów wyszło, że nikt oprócz mnie nie może zagrać Cohna, także z racji mojej fizys. Biłem się z myślami, bo to kolejna dla mnie postać z ciężarem negatywnych cech. W trakcie szkoły przydzielano mnie do takich właśnie i może byłem trochę rozczarowany, że taką zagram też w moim dyplomie. Dużo o tym rozmawialiśmy. Dziś mam wrażenie, że się myliłem. Choć odbiór dla polskiego widza jest utrudniony, np. w ostatniej sekwencji, gdy mowa o maccartyzmie i "polowaniu na czarownice", gdy pojawia się wąte