"Żmija" - monodram Doroty Stalińskiej na VI Przeglądzie Teatrów Jednego Aktora w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Już trzy i pół tysiąca razy opowiadała o starej minucie życia, minucie jakby obcej, zimnej, nie do zatrzymania, minucie, kiedy cały magazynek pistoletu z bardzo bliska wpakowała w białą z wściekłości twarz nic nierozumiejącej kobiety. Palec skakał na cynglu beznamiętnie. Ten palec - obce ciało, robak z paznokciem na czole, pedantyczny egzekutor wyroków niebieskich. Przeliczył wszystkie kule. A później już nic. Tylko ciemność i cisza. Od dnia premiery w 1978 roku Dorota Stalińska trzy i pół tysiąca razy grała monodram "Żmija" - rzecz na motywach opowiadania Aleksego Tołstoja. Pół własnego życia spowiadała się z tego, przez Tołstoja napisanego, lichego życia ruskiej baby wściekłej, topornej, schłopiałej, w której kuliła się tęsknota za ciepłem. I pewnie zawsze w finale monodramu było, jak w czwartek wieczorem na scenie ŚOK-u przy Mikołajskiej 2. Po ostatnim słowie Stalińskiej, mówiącej o dziurawionej twarzy, było tak, jak musia�