EN

25.02.2002 Wersja do druku

Poznański połów pereł

Gdy 139 lat temu 25-letni Georges Bizet prezentował paryżanom swą 3-aktową operę "Poławiacze pereł", moda na egzo­tykę miejsca akcji nie była niczym nowym. Ale z pewnością przyczyniała się do atrak­cyjności prezentowanego dzieła, nawet wówczas, gdy muzyka pozostawała na wskroś europejska. Jeżeli dziś "Poławia­cze pereł" nadal goszczą na scenach ope­rowych świata, to zapewne dla atrakcyjnej melodyki i możliwości popisów wokal­nych kwartetu solistów, kwartetu wszakże wybornego, kwartetu pereł. O uwypuklenie cejlońskiej egzotyki w po­znańskim spektaklu zadbały cztery osoby: Zofia de Ines (scenografia), Maria Sartowa (reżyseria) Emil Wesołowski (choreogra­fia) i Marek Rydian (światła). Scenogra­ficzna prostota (czytaj komunikatywność) sprzężona z trafnie dobranymi światłami zaowocowała korzystnie (slajdowa sy­gnalizacja postaci lub nastroju, ikonogra­fia), choć zdarzyły się jej czysto technicz­ne potknięcia ("magicznie" zawieszony

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Poznański połów pereł

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wielkopolski nr 47

Autor:

Andrzej Chylewski

Data:

25.02.2002

Realizacje repertuarowe